Zniewieściałe traktowanie mody.

Nie lubię się powtarzać, ale w wypadku podejścia do mody, stylu i zakupów ubrań, które są naszą drugą skórą i wiele o nas mówią będę to robić. Będę powtarzać jak ważne jest noszenie dobrych materiałów, kupowanie rzeczy dobrze wykonanych, które będą służyć nam długo (niektóre moje rzeczy mam już latami w szafie).

I teraz będzie atak wszystkich fanek chińskich sklepów, które mają wypchane szafy, szuflady, skrzynki i worki chińskimi koszulkami, topami, spodenkami, sweterkami z a'la skórzanymi rękawami. Wolę ubrać się na szmatach niż dać im zarobić, aby patrzyli na mnie tymi swoimi skośnymi oczkami, aby traktowali swoich pracowników, jak małe chińskie dzieci w dużych chińskich fabrykach. Na tą chwilę starczy moich mało poprawnych politycznych tekstów.

Potraficie określić trendy minionej zimy? A trendy na nadchodzącą wiosnę?

Sfera mody jest tak rozbudowana, wymieszana i różnorodna, że moim zdaniem pojęcie "trend" zanika. Skąd takie moje zdanie? Nie ogarniam już tego. Zgubiłam się w tym co jest modne, a co nie. Raczej też nigdy tego nie potrafiłam ogarnąć, bo rzeczy modne w danym sezonie, zaczynają mi się podobać, gdy inni schowają je głęboko do szafy. Nie jestem pierwsza, która tak uważa i nie jestem autorytetem, ale cieszę się, że są osoby kompetentne z większą wiedzą, mające to samo zdanie. Na przykład w ostatnim filmie Radzka wspomina o Pni Lii Edelkoort, która głosi właśnie tezę o końcu ery mody, którą znaliśmy do tej pory. Właśnie słowa Radzki zainspirowały mnie do dzisiejszego wpisu.

O gustach się nie dyskutuje, każdy z nas ma swój styl i czuje się dobrze lub bardzo dobrze w konkretnej rzeczy. To jest w porządku. Nie chcę narzucać komuś ołówkowych spódnic, koszul w retro wzory czy bluz w kwiaty i cebule.

Chciałabym jednak, abyście zrozumieli, że moda powinna być traktowana jak sztuka. Marzę o tym, aby kobiety zaczęły nosić z namaszczeniem ubrania, które kupują. Stanie się to, gdy wasza bluzka będzie z dobrej bawełny, a nie poliestru z Zary, gdzie spocicie się jak świnie i przykleicie do ubrania. 

Czy musimy żyć w tak konsumenckim świecie i tylko chcieć posiadać, posiadać i posiadać?

Młode dziewczyny, które teraz są topowymi blogerkami w Polsce, mam odczucie, że zatraciły gdzieś dobry smak i swój styl (nie wszystkie oczywiście, są też genialne i wierne sobie, a pokazujące marki z górnej półki). Pokazują nastoletnim dziewczynom rzeczy opatrzone tylko krzykliwą metką, wywołując w nich kompleksy. Nikt z nas nie powinien być żywym banerem reklamowym. Wasza torebka nie musi mieć metalowego znaczku MK czy dwóch C. Cieszę się, że przez swoją pasję mogły zmienić to w pracę, którą lubią, może kochają. Wspaniałe jest to, że mają szansę podróżować i zwiedzać. Szczerze im tego zazdroszczę, ale błagam reprezentujcie coś sobą.

Co mnie przeraża w tym wszystkim?

Pokazywanie młodym osobom, że ciuch nakłada się raz i nie widzę, aby był wykorzystany w innej stylizacji (cały ten blog robi się wtedy, dla mnie mało wiarygodny). Epatowanie metką, marką i wmawianie, że jesteśmy tylko wtedy modne, jest dla mnie kolejnym kłamstwem.

Kochane nawet nie zauważycie, gdy marki wcisną wam rzeczy, których się raczej powinniście wstydzić niż nakładać i zostaniecie bohaterami baśni "Nowe szaty króla". 

Chcecie płacić jeszcze większe pieniądze za spodnie, które są podziurawione, gdzie widać pół nogi? Mmm wydaje mi się, że skoro widać mi pół nogi i zużyto mnie materiału powinnam zapłacić za nie mniej.

Nieee, głupia,  co Ty gadasz? Przecież noszą to Panie, właśnie, które co zrobiły?

Pumeks w łapę, stare jeansy i macie super wytarte spodnie.

Pozdrawiam was serdecznie, moje Panie i kocham was wszystkie mimo naszej głupoty i ułomności.