sobota, 3 stycznia 2015

Dziesięć kilometrów i Paryż.

 
   Mów głośno o swoich postanowieniach, to jedna z zasad coachingu. W przeszłości dużo mówiłam, mało robiłam i z gęby zrobiłam cholewę. Z czasem zaczęłam mieć poczucie winy i wstydu, że nic się nie spełnia. Wiecie co wam powiem, całkowicie niepotrzebnie. Od czasów studiów marzyłam, aby mieszkać i pracować za granicą (i nie miałam pojęcia o technikach samodoskonalenia).
Myślałam, Anglia lub Norwegia to będą państwa, gdzie kiedyś będę żyć. Przy rozmowach, pytana o plany po studiach, chęci, marzenia odpowiadałam: "wyjeżdżam, nie będę tu siedzieć". Oczywiście nie miałam na to sprecyzowanego planu. Rzucałam luźne wizje mojej przyszłości. Stało się, tak usilnie o tym myślałam i mówiłam, że jetem w Anglii. Bez większych starań i dążeń los sam mnie tu umieścił. Nie chcę, aby wydźwięk tej wypowiedzi był taki, że nic nie trzeba robić tylko marzyć. Chcę powiedzieć sobie i innym, że trzeba mieć marzenia i głośno o nich mówić.
Od marzeń wszystko się zaczyna.
Był czas, że przestałam myśleć o swoich prawdziwych pragnieniach i pomysłach na życie. Gdy teraz znów chciałam zacząć, nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na ważne pytania. Czego pragnę, co sprawi mi radość, o czym marzę? Myślę sobie, polecę do Paryża. Od dziecka chciałam, aby moja pierwsza zagraniczna podróż była właśnie do tam.
Po co? Co ja tam będę robić? Nie ma nic fajnego w łażeniu po ulicach, mogę tu się błąkać bez celu, nie wydając na to pieniędzy. Poznam nowe smaki, przeżyję coś fajnego - próbuję się przekonać na nowo. Nie próbuję nawet w swojej kuchni nowych rzeczy. Mam lęk przed spróbowaniem pestek z granatu (od razu uroiłam sobie ból brzucha, sraczkę jak po zjedzeniu kukurydzy i poranne mdłości).


Proszę Cię Gosia, zacznij marzyć - ślub i małżeństwo to tylko początek. Teraz dopiero zacznie się harówka.


Szukając równowagi i ucząc się marzyć na nowo, włączam na YouTubie lekcje jogi dla początkujących. Myślę sobie, że pomoże mi w osiągnięciu mojego celu - bieg, 10km, wrzesień. Wow mamy cel, super początek. Co mnie motywuje? Piękne nogi bez cellulitu. To jest moje marzenie, mmm... super.

Nie bójcie się posiadać marzeń i głośno o nich mówić, róbcie wizualizacje i wpatrujcie się jak głupki w zdjęcie wieży Eiffla.
I nie chodzi mi o Paryż dla samej tej przypominającej mi mięsistego, soczystego penisa wieży. Chciałabym na własne oczy zobaczyć jak noszą się prawdziwe Paryżanki, a nie czytać o tym, w książkach, które biją rekordy popularności na kanałach yt. Czy to prawda, że na ich twarzach naprawdę nie ma podkładu, ale i tak wyglądają doskonale? Czy każda z nich pachnie Chanel? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz