Ostatnio nie wyszliśmy na piwo ze znajomymi, bo Pani (ja) otworzyła szafę i stwierdziła, że nie ma w co się ubrać. Rzuciła soczystego focha na niebyt w szafie i położyła się w piżamie pod kołdrę. Dziękuję Panu, że cierpliwie i patrząc jeszcze z miłością, znosi załamania nerwowe dopadające mnie, gdy stoję przed swoją, niekompletną szafą.
Składam pranie, układam starannie, niewyprasowane T-shirty na półce i słyszę, że za godzinę wychodzimy. Mój mózg odcina się od rzeczywistości i widzi w szafie czarną dziurę. Moje wyobrażenia o wszystkich kombinacjach, jakie mogę stworzyć z posiadanych ciuchów nagle przestały mieć racje bytu. Co robię? Wyciągam spódnice, szukam do niej bluzki. Te które pasują są niewyprasowane (nie wyprasuję w czasie rzeczywistym - nie chce mi się) inne wyglądają, delikatnie mówiąc źle. Kończy się na zestawie: jeansy, koszula wpuszczona w spodnie - koszula się naciąga i wygląda na trochę wyprasowaną.
Nigdy nie chciałam mieć tony ciuchów, chińskiej jakości. Wiele z moich ubrań jest ze mną latami. Lubię je nosić, staram się dbać o nie jak umiem (przepraszam ołówkowa spódnico z Mohito, że przypaliłam cię żelazkiem). Raz w roku robię przegląd ubrań. Jeśli czegoś nie nałożyłam od roku (nawet do sprzątania w domu), oddaję, wyrzucam, utylizuję.
W mojej głowie pojawiło się prawdziwe, najprawdziwsze marzenie:
Wyspa Zanzibar.
Zmusza mnie to do wprowadzenia minimalizmu w szafie, kosmetykach i racjonalnych zakupów. Dlatego moja główka musi zacząć pracować w sytuacjach kryzysowych i nie zapominać o tym, jak chciałam wyglądać w danym ciuchu. Koszulki wyprasuję, jeśli będą mi potrzebne do zwieńczenia całości mojego wizerunku.
Czy będę brzmieć wiarygodnie jeśli powiem, że naprawdę nie mam dużo ciuchów w szafie... i ciągle przybywa?
Spis treści:
Spodnie - 5
Spodenki - 4
Spódnice - 6
Sukienki -4
Koszule - 5
Koszulki - 7
Bluzki - 2
Bluzy - 4
Swetry - 2
Kurtki - 4
Marynarki - 2
Buty - 10
*zostały pominięte ubrania robocze, podomki, ubrania do ćwiczeń i pozostałe w Polsce
Wkrótce zbiorę się i wstawię pierwsze odsłony ubrań z mojej szafy. Tylko niech pogoda pozwoli mi na wyjście i zrobienie zdjęć, bez uszkodzenia mojego aparatu. Cała rzesza moich fanów może rzucić się wtedy z pomocą, jak jeszcze mogę łączyć swoje perełki z szafy, które robią się zwykłą szmatą, gdy trzeba wyjść i wyglądać świetnie.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz